Ostatnie wydarzenia
Tygodnik Poradnik rolniczy Nr 46 z 15 listopada 2015

pzmudDuże wagi mogące mierzyć ciężar zestawu składającego się z dwóch przyczep rolniczych wiele lat temu kojarzone były z dużymi gospodarstwami, zakładami zbożowymi oraz gminnymi spółdzielniami. Z racji ich konstrukcji i dostępności, rolnicy nie mieli szans na posiadanie takiego sprzętu. Liczenie plonów odbywało się metodą na oko lub poprzez szacunki wyrażane w przyczepach. Brak profesjonalnej wagi w gospodarstwie skazywał także rolnika na wiarę w zapisy na fakturach. Nie miał możliwości zweryfikowania tego, ile tak naprawdę nawozów czy pasz przyjeżdżało do gospodarstwa. Teraz już tak nie musi być.

Wagi samochodowe w rolnictwie nie były powszechnie stosowane w czasach, kiedy dominowały konstrukcje mechaniczne. Takie urządzenia oparte były o układ dźwigniowy oraz przesuwniki. Tamte wagi wyznaczały masę na zasadzie równoważenia siły i wykorzystania zjawisk fizycznych. W prostej wadze szalkowej jedną z sił jest ciężar ciała o mierzonej masie a drugą odważników bądź innej wyskalowanej siły. Samochodowe wagi mechaniczne wymagały więc znacznego miejsca i solidnych do tego głębokich fundamentów. Konieczne było więc wykonanie znacznego wykopu. W polskim prawie każda konstrukcja, która wymaga fundamentów musi uzyskać stosowne pozwolenie budowlane. To ostatnie także jest wymagane przy budowie i montażu wagi elektronicznej. Jej konstrukcja jest jednak znacznie prostsza, przez co taki sprzęt może być tańszy i stosowany na szeroką skalę.

Wagi elektroniczne są legalizowane, co oznacza, że spełniają wszystkie wymagania określone w europejskich przepisach dopuszczających takie wagi do rozliczeń handlowych. Nie ma możliwości ingerencji w końcowy wynik ważenia. Zresztą jest to niezgodne z prawem. Wagi zaś pozwalają na dokonywanie legalnego obrotu handlowego towarami w gospodarstwie. Notujemy coraz większe zainteresowanie rolników takimi urządzeniami. Dzięki nim wiedzą bowiem, ile dokładnie produktów do nich trafia i ile jest wywożonych – zapewnia Przemysław Żmudowski, właściciel firmy Wag Pol Łęczyca, która zajmuje się produkcją wag samochodowych.

W dużym skrócie nowoczesne wagi to solidny pomost wagowy podparty na elektronicznym układzie pomiarowym oraz miernik, który wyświetla wynik ważenia. Mogą się one składać z kilku segmentów. Im waga jest dłuższa, tym większe ciężary może ważyć. Praktycznie nie ma ograniczenia, co do wagi maksymalnej. W rolnictwie najpopularniejsze są wagi 14 i 18 m. Składają się one odpowiednio z 2 lub 3 modułów i pozwalają na ważenie zestawów samochodowych lub ciągnikowych w zakresie oczekiwanym od kupującego od kilku do nawet stu ton – wymienia Żmudowski.
Nowoczesne wagi dla prawidłowego działania muszą być montowane na odpowiednim betonowym, równym fundamencie. Dla zmniejszenia kosztów może on być przygotowany przez rolnika lub zewnętrznego wykonawcę. Producent przedstawia projekt i zalecenie, według którego betonowe podłoże jest wylewane. Chodzi o zapewnienie równej i stabilnej powierzchni dla czułych elementów wagi.

Montaż takiego urządzenia może odbywać się przez cały rok. Dostępne technologie pozwalają na przeprowadzanie takiej inwestycji bez względu na warunki pogodowe. Od momentu złożenia zamówienia do ostatecznego uruchomienia wagi potrzeba 3 – 4 tygodni. Prace montażowe to nic w porównaniu z przebrnięciem drogi administracyjnej. Wagi samochodowe mają fundament, co więcej, mają doprowadzoną stałą instalacje elektryczną, dlatego też wymagają pozwolenia budowlanego. Zwykle uzyskanie w urzędach niezbędnych dokumentów i załatwienie formalności zajmuje więcej czasu niż fizyczna produkcja i montaż zestawu wagowego.

Waga samochodowa działa w naszym gospodarstwie od kilku tygodni mówi Franciszek Tęgowski ze wsi Jedwabno, niedaleko Torunia. Dzięki niej mamy policzone wszystko to, co do gospodarstwa przychodzi oraz z niego jest sprzedawane. Pozwala to na dokładne zaplanowanie i policzenie całego procesu produkcji. To ogromne ułatwienie i znaczna wygoda.

Rolnik posiada 12-hektarowe gospodarstwo specjalizujące się w produkcji mięsa drobiowego z indyków. Na potrzeby hodowli do gospodarstwa trafiają ogromne ilości surowca niezbędnego do wytworzenia paszy. W budynkach inwentarskich jednorazowo znajduje się 25 tys. sztuk indyków.

Zboże na pasze kupujemy od sąsiadów i okolicznych rolników. Jeden rzut indyków wymaga 550 ton paszy. Składa się ona nie tylko ze zboża, ale także surowców białkowych i odżywek. Wcześniej spory problem stanowiło określenie wagi transportów, które przychodziły z indywidualnych gospodarstw. Rolnicy też nie wiedzieli, ile dokładnie zboża przywożą – mówi Tęgowski.

Produkcja indyków wymaga znacznych ilości paszy. Sposób jej przygotowywania oraz dystrybucja w budynku odbywa się podobnie jak w tuczarniach trzody chlewnej. Są zbiorniki paszy dla poszczególnych grup wiekowych, a dystrybucja odbywa się poprzez paszociągi. W zależności od wieku indyków przygotowywanych jest 6 rodzajów paszy. Oczywiście wymagają one odpowiedniej ilości komponentów, z których są mieszane. Przez wiele lat ratunkiem było korzystanie z wag w pobliskich zakładach zbożowych i większych hurtowniach. Teraz dzięki inwestycji we własną wagę można było całkowicie się uniezależnić. Gospodarstwo kupiło wagę o długości 18 m, która ma legalizację do 50 ton. To w zupełności wystarcza, gdyż wymiana towarów odbywa się przede wszystkim w oparciu o zestawy samochodowe, które muszą spełniać wymogi dla poruszania się po drogach publicznych.

O ile można było korzystać z pomocy wag sąsiadów podczas zwykłego dnia pracy, to znacznie większy problem był przy wywożeniu utuczonych indyków do zakładów mięsnych – twierdzi Franciszek Tęgowski. Kupując transporty soi musieliśmy wierzyć dokumentom przewozowym, na których waga transportów była określona w porcie. Jednak wywóz żywca drobiowego jest bardziej złożony. Indyki wywożone są z gospodarstwa po zmroku, przez co nie doznają dużego stresu. Niestety, wtedy pobliskie punkty handlowe są zamknięte. Wysyłanych transportów nie mieliśmy, gdzie ważyć. Dlatego też nasza inwestycja jest tak ważna dla całego procesu produkcji.

Transport żywca do ubojni, który na dokumentach ma określoną wagę powoduje, że nikomu do głowy nie przyjdzie, aby manipulować ostatecznym ciężarem. Owszem, samochód jest ważony także i w ubojni, jednak różnice w wadze są minimalne. Nie ma możliwości, że waga będzie o 100–200 kg mniejsza, bo wtedy odpowiedzialność za różnicę ponosi firma transportowa.

Własna waga w gospodarstwie to przede wszystkim ogromna wygoda. Producent gwarantuje legalizację i można w oparciu o nią od razu prowadzić wymianę handlową. Osobiście doceniam dużą elastyczność warunków zamówienia. Z producentem umówiłem się, że do mnie przyjadą moduły od razu zalane betonem. Chciałem, aby było to zrobione solidnie i dokładnie od razu w fabryce. Dla zmniejszenia kosztów umówiłem się, że po mojej stronie będzie leżało zorganizowanie dźwigu, który pozwolił na rozładowanie wagi w gospodarstwie. Od złożenia zamówienia do montażu wagi potrzebne było 3 tygodnie czasu. Zorganizowanie wszystkich dokumentów, warunków zabudowy, projektu oraz pozwolenia budowlanego wymagało dodatkowych 3 miesięcy – wylicza Franciszek Tęgowski.

Montaż takiego urządzenia może odbywać się przez cały rok. Dostępne technologie pozwalają na przeprowadzanie takiej inwestycji bez względu na warunki pogodowe. Od momentu złożenia zamówienia do ostatecznego uruchomienia wagi potrzeba 3 – 4 tygodni. Prace montażowe to nic w porównaniu z przebrnięciem drogi administracyjnej. Wagi samochodowe mają fundament, co więcej, mają doprowadzoną stałą instalacje elektryczną, dlatego też wymagają pozwolenia budowlanego. Zwykle uzyskanie w urzędach niezbędnych dokumentów i załatwienie formalności zajmuje więcej czasu niż fizyczna produkcja i montaż zestawu wagowego.